wtorek, 1 września 2020

[Rachunek za] Sierpień 2020

Jakimś cudem udało mi się – nie bardzo wiem jak – spaść poniżej kreski w wyzwaniu czytelniczym. Naprawdę nie zauważyłam a tu nagle okazało się, że mam 32 książki przeczytane a dobiega końca 35 tydzień roku... Udało mi się na szczęście jakoś opanować sytuację, przynajmniej częściowo, ale nie będzie łatwo. Zaczął się Tour de France. Potem w listopadzie w czasie NaNo nie wiem czy dam radę utrzymać tempo, a patrzą na mnie z wyrzutem dość opasłe dzieła. Zobaczymy. Trzymajcie kciuki. 

Książki

"Wojna Kalibana" James S.A. Corey 7/10

Jak pisałam w przypadku tomu pierwszego, naprawdę trudno to oceniać. Bo jest wciągające pod względem fabularnym, ale pod każdym innym leży i kwiczy. Tłumaczenie jest daremne bardziej chyba niż postacie, z niechlubnym wyjątkiem Avasarali, która jest jeszcze gorsza. Ogółem będzie z tego coś na kształt recenzji, dość powiedzieć, że z tym akurat tomem miała problemy, żeby sobie przypomniec o czym to było. 


"Wrota Abaddona" James S.A. Corey 7,5/10

Trzeci tom "Ekspansji" i właściwie jak wyżej. Fabuła wciągająca, wszystko inne leży i nawet nie ma siły kwiczeć. Na wyróżnienie zasługuje, Anna, pastorka, postać tak moralnie zgniła, że nie do odratowania. Po prostu ohydna. Co do samej fabuły, czyli jedynego, co w tej serii działa, to jest wciągająco, ciekawie, ma to wszystko intrygujące i daleko idące konsekwencje dla świata przedstawionego. Natomiast przez te postacie pół na pół z audiobookiem tak mało mi zależało. Tłumaczenie daremne. Ta książka w oryginale (audiobooka miałam po angielsku) też nie jest jakoś super literacko napisana, ale przynajmniej nie jest tak koszmarna jak po polsku. 


"Gorączka Ciboli" James S.A. Corey 7,5/10

Tom czwarty "Ekspansji". Zgadnijcie co... tłumaczenie daremne, postacie straszne, autorzy nie wiedzą, jak działają ludzie. Ogółem postacie dzielą się tu na robiące nudne rzeczy i na robiące ciekawsze rzeczy, poza tym, to ten sam kawałek kartony z niechlujnie doczepionym papierkiem z imieniem. Ponieważ redakcja też nie ma do tego serca, to postacie zmieniają rodzaj i imiona dość dowolnie w czasie trwania akcji. Fabuła ciekawa. Ponownie pół na pół z audiobookiem, żeby się z tym szybciej uporać, bo interesująca fabuła nie do końca wynagradza męczarnię tych postaci i stylu (oraz tłumaczenia). 


"Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca" Alice Lugen 9/10

Świetna. Bardzo rzeczowo, blisko faktów i ludzi, bez paranormalnego, którego tak dużo jest w dyskusjach o tym wydarzeniu. Przypomniała mi też jak przerażająca jest ta historia. Szkoda, że pewnie nigdy nie dowiemy się co dokładnie tam zaszło. 

Na minus obcy pseudonim autorki. Po co, na co, i to jeszcze w książce o Rosji. Gdyby nie to, że dostałam tę książkę w prezencie, pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, bo przez ten pseudonim śmierdzi anglosaskimi bzdurami.  

 

Filmy 

MANDY 9,5/10 

Nie wiem, czy to nie jest najbardziej niesamowity film, jaki w życiu widziałam. Mistrzowskie połączenie psychodelicznego artystycznego filmu z horrorem klasy B. Cage wypuszczany z klatki daje z siebie wszystko, każdy kadr, każdy kolor, każdy powielony kanał, wszystko tu jest przemyślane w najmniejszym szczególe, wszystko tu jest celowo. Przede wszystkim ogromnie cenię to, że całe to psychodeliczne przepiękne wariactwo rządzi się wewnętrznymi prawami i nie sposób się w nim zgubić a jego celem jest coś więcej niż kompletnie zdezorientować widza. I muzyka! Odejmuję pół punktu tylko dlatego, że w pewnym sensie ten film rozpada się na dwie części, które - choć obie świetne - nie do końca do siebie pasują. Po niepokojącym, powolnym, niesamowitym początku dostajemy Nicholasa Cage wciągającego dobrą garść kokainy z jakiegoś szklanego odłamka. I nie zrozumcie mnie źle, jest to najpiękniejsza rzecz jaką w życiu widziałam i chcę nią być jak dorosnę, ale nie do końca to pasuje do onirycznych montaży z początku. 


Kolor z przestworzy 6/10 

Niewątpliwie trochę ten film stracił przez to, że obejrzałam go po Mandy, ale niewiele. Tak naprawdę własnie dlatego daję mu to 6 a nie 5. Bardzo średni i właściwie bez pomysłu film. Są kolory, jest czasami ładnie, ale wszystko to się rozpada, nic z tego nie wynika, bohaterowie postępują irracjonalnie, potem jeszcze wchodzimy w jakieś debilne efekty specjalne... Nie ma w tym klimatu Lovecrafta, właściwie żadnego klimatu nie ma. Błyszczy tylko Cage (chociaż i inni aktorzy nie są jacyś źli, tylko postacie mają słabe), znowu mu trochę poluźnili smyczy i jest pięknie. 


Seriale 

Zagadki kryminalne panny Fisher - MIŁOŚĆ/10

Uwielbiam ten serial. Jest lekki, sympatyczny, ma DOSKONAŁE postacie. Oglądany ponownie też daje dużo radości.   

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia