Wrzesień jakoś nie pozwolił mi odbić się od czytelniczego dna, ale obejrzałam dwa dobre filmy (ba, jeden z nich jest absolutnie doskonały), zaczęłam śledzić telegramowy kanał Lenta Dna (taki rodzaj rosyjskiego Donalda, jak w czasach, kiedy Donald był zabawny), więc codziennie ćwiczę rosyjski i, no, chyba tyle...?
Książki:
Świnia na sądzie ostatecznym 1/10
Jezu, jaki crap.
Nie, ale serio: co za gunwo.
To jeden z tych przypadków, kiedy coś jest tak złe, że zdecydowanie należałoby napisać recenzję, by przestrzec wszystkich przed tykaniem szajsu kijem przez szmatę, ale jednocześnie to jest tak złe, że wracanie myślami do tych intelektualnych tortur wywołuje mdłości. To może być (mam nadzieję, że będzie!) najgorsza książka tego roku, a zaczęłam go, jakże trafnie nazwaną, "Abominacją".
Pełny tytuł "Świni..." to "Świnia na Sądzie Ostatecznym. Jak postrzegano zwierzęta w średniowieczu", co dość dobrze nakreśla temat: autorka bierze na warsztat kwestę postrzegania zwierząt w średniowieczu i właściwie jedynym plusem tej książczyny jest to, że w większości nie powiela idiotycznych stereotypów o tej epoce a wręcz się im przeciwstawia. Robi to jednak w formie wołającej o pomstę do nieba. Roi się tu od zdań zakończonych wykrzyknikiem! Bo autorka ma osiem lat i nie umie inaczej! A także dlatego, że czytelnik to najwyraźniej idiota, który sobie inaczej nie poradzi! Na tym infantylność "Świni..." wcale się nie kończy. Przedstawione problemy potraktowane są bardzo powierzchownie, ciekawostkowo, co może samo w sobie nie byłoby takie złe (poniżej parę zdań o innej ciekawostkowej książce - diametralnie różnej), gdyby ich dobór i styl w jakim są opisane nie odbierały im głębi. Dla kogo w ogóle jest ta książka? Na poziomie stylu i doboru treści właściwie byłaby pewnie irytująco infantylna nawet dla dzieci z podstawówki. Z drugiej strony poruszane są tu niekiedy treści nie do końca dla ośmioletnich dzieci (choć i one bardzo powierzchownie oczywiście). A to wszystko jeszcze nic, bo im dalej w las, tym bardziej nacechowany emocjonalnie staje się język aż docieramy do rozdziału, który trudno nazwać inaczej niż wegetariańskim pierdoleniem. Miałam flaszbaki z biografii Dostojewskiego (pióra niejakiego Leonida Grossmana), w której to autor stara się w rozdziale o "Biesach" przekonać czytelnika, że no, może owszem, właściwie "Biesy" to tak krytykują rewolucję, ale tak poza tym to Dostojewski był właściwie wojującym komunistą, hej! Ilość "niestety" w tym rozdziale przekracza stężenie śmiertelne. Jedyne, co jest coś warte w tej książce to ilustracje, bo na to zawsze miło popatrzeć.
Tl;dr: infantylne pieprzenie. Obrazki ładne.
Biblioteka szaleńca 8/10
Bardzo fajne zestawienie ciekawostek wydawniczych. Ładne ilustracje. Autor nie zagłębia się w żaden z tematów, po prostu sygnalizując różne zjawiska, ale robi to sprawnie i interesująco. Dzięki przywołanym źródłom czytelnik może dalej szukać informacji na tematy, które go zaintrygowały. Książka stojąca w szokującym kontraście do gniota Iwaszkiewicz. Dużo informacji, styl niepozbawiony humoru, ale nie infantylny. Miejscami brakowało mi wspomnienia o Polskich wydawniczych ciekawostkach, ale za to poznałam kilka zagranicznych o których wcześniej nie słyszałam. Inne są może i bardziej znane, ale "Biblioteka..." została wydana w 2020 roku, więc zawiera wyniki najnowszych badań.
Bardzo polecam i spojrzę też na inne książki autora ("Atlas lądów niebyłych" i "Atlas nieba"). Śliczna rzecz, ładnie wydana, bardzo dobra na prezent zarówno dla nastolatka jak i dorosłego.
Filmy:
"Brat" 10/10
Ten film nie ma wad. Nawet sequel ma dobry. Kto nie widział niech biegnie w podskokach, ale niech wie zawczasu, że tego filmu się nie zapomina.
Naprawdę nie wiem, co mam o nim napisać. Ja kocham ten film nad życie, on jest najlepszy z najlepszych. A Bodrowa kocham dwa razy mocniej. Nie przypadkiem przez rosyjskie media co roku od jego śmierci przewala się fala wspomnieniowych artykułów i smutnych rozważań, że to już tyle lat go z nami nie ma.
"Lupin III: Zamek Caligostro" 9/10
Debiut Miyazakiego, przesympatyczny film, bardzo dziecko swojej epoki i to w dobrym sensie. W dodatku wspaniała ścieżka dźwiękowa. Jest na netflixie, nie macie wymówek.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz