Jeśli chodzi o duże lub bardzo konkretne plany na rok 2022, to nie mam żadnych. Nie planuję wpadnięcia w sidła żadnej wielkiej serii ani nic takiego. Przede wszystkim chciałabym - jak co roku od wielu wielu lat - zacząć wreszcie dużo czytać. I nie mam specjalnych nadziei, że wreszcie mi się to uda. Tutaj chyba jednak zbyt wiele zależy nie tylko od czynników zewnętrznych, ale też od doboru lektur, a jak to się mówi, nikt w książce nie siedzi, trudno powiedzieć, co się trafi, nawet przy starannej selekcji.
Odkrycie "Moby Dicka" przywróciło mi jednak nieco wiary w to, że nie wszystkie dobre książki już przeczytałam i że wciąż czekają na mnie tytuły, które mogą mnie zachwycić. Nie mam zamiaru jednak szukać ich z jakimś bardzo konkretnym planem w dłoni, będę raczej sięgała po to i owo licząc na sukces. Jak pisałam w podsumowaniu - potrzebuję czegoś, co mnie wciągnie i porwie, i zachwyci. Nie musi być nadmiernie mądre, głębokie ani ważne. Byleby było sprawnie zrobione.
To, że nie mam żadnych bardzo konkretnych planów nie oznacza, że nie mam niczego na oku. Jest parę tytułów, motywów, tematów i autorów. Książki, które czekają na swoją kolej już miesiące lub nawet lata, klasyki, na które nareszcie przyszła pora i temu podobne.
Ponieważ każdy robi bingo - mam i ja. Takie tam tematy od Sasa do lasa. Niektóre bardzo konkretne, na inne zupełnie nie mam pomysłu. Zapisanie ich w tej formie to raczej sposób na uniknięcie hierarchizacji niż próba faktycznej zabawy w bingo. Wydrukuję to sobie i powieszę gdzieś na widoku, bo mam tendencję do zapominania o tym, że miałam coś zrobić. I zapominam o tym na półtora roku i nagle sobie przypominam, że miałam straszną ochotę coś przeczytać.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz