Kiedy ten miesiąc minął to ja nawet nie. Z jednej strony wydawał mi się ciągnąć bez końca, z drugiej nic w jego trakcie nie zrobiłam. Nie spodziewam się więc, że ten wpis będzie długi bądź interesujący.
Książki
Na okoliczność remontu (który wciąż trwa i mam wrażenie że prędzej ja ze sobą skończę niż on wreszcie dobiegnie do finału) i spowodowana nim kompletna dezorganizacją życia nie zostało mi wiele czasu na czytanie a w dodatku wzięłam na siebie dość duży kaliber, więc, uwaga, w marcu przeczytałam 1 książkę. Przynajmniej była gruba.
"Nowele i opowiadania" Herman Melville 8/10
Zbiór krótszych (choć nie wszystkie są krótkie) tekstów Melville'a. Przyjemna, choć powolna lektura. Jak pisałam gdzie indziej Melville był świrem i tu to widać, haha.
"Ella w teatrze" Timo Parvela 7/10
Ella, jak to Ella. Mikołajek to to nie jest, ale daje radę.
Poza tym zaczęłam "Wyspę skarbów", tak tę Wyspę skarbów. Po angielsku. I nie jest łatwo. Wręcz zaskakująco trudno, jakiś dziwny rytm jest w tej prozie, który utrudnia mi lekturę bardziej nawet niż miejscami dość niezrozumiała piracka gwara.
Targi książki
W końcu wróciły targi książki w Poznaniu! Poprzednia edycja odbyła się w marcu 2020, tuż przed końcem świata i nabyłam wtedy między innymi... Moby Dicka. Więc to nie tak, że NIC nie przeczytałam... W tym roku niestety wypiął się na nas Kraków, więc nie uzupełniłam zbiorów o książki PiWu - ich strata.
Poza tym jednak plan zrealizowałam - szlam głównie po Grady'ego Hendrixa od wyd. Vesper i to się udało. Poza tym dwie księgarnie anglojęzyczne (które wobec absurdalnych cen na bookdepository zaczęły być realna konkurencją) miały w ofercie sporo klasyki w niskiej cenie (15-20 zł). Ostatecznie upolowałam:
- Grady Hendrix "Moja przyjaciółka opętana"
- Grady Hendrix "Poradnik zabójców wampirów Klubu Książki z Południa"
- Robert Louis Stevenson "Treasure Island"
- Ernest Hemingway "Fiesta. Sun Also Rises"
- Harry Harrison "Przestrzeni! Przestrzeni!"
- Andrzej Ćwiek "Hieroglify Egipskie"
Poza tym od Polskiego Wydawnictwa Muzycznego - śliczne mini metalowe zakładeczki w kształcie gitar.
![]() |
łupy |
Wszystko to jednak pikuś w porównaniu z fenomenem literackim, z jakim zapoznałam się przy okazji. Otóż, snujemy się z siostrą po terenie targów. Ludzi sporo, ale bez przesady. Przy niektórych stoiskach było trzeba chwilę poczekać albo nieco się poprzepychać. Wtem! Tłum zgęstniał do stopnia, w którym nie można było się ruszyć. Gorzej niż na koncercie rockowym. Poza ogromnym morzem głów, które utworzyło się w jednym kącie targów, uformowała się gruba kolejka (4-5 osób na szerokość) przez którą nie można było się przecisnąć. Ogonek ciągnął się przez całe targi (połowa pawilonu 5A), zakręcał i wychodził na zewnątrz. Do którego stoiska stał nie można było nawet zobaczyć. Przeciskając się i obchodząc kolejkę dookoła (chciałyśmy się dostać do sekcji "świadomych wydawców") usłyszałyśmy, że nie tylko my nie wiemy o co chodzi. Sprzedawcy pytali jeden drugiego, za czym ta kolejka. Pewna lepiej poinformowana pani powiedziała, że to "jakiś erotyk dla dzieci" (SIC!).
Cudem udało nam się dotrzeć do "świadomych wydawców" i tam w trakcie rozmowy o literaturze pięknej (dosłownie moja siostra mówiła, co czytała po fińsku, pan Fabian polecał opowiadania łotewskie) temat zszedł na przepychającą się za naszymi plecami ciżbę.
- Czy wiecie za czym ta kolejka?
Nie wiemy.
- Ja też nie wiedziałem, musiałem podpytać. To młoda autorka, publikująca pod pseudonimem, zrobiła karierę na wattpadzie, dwa miliony odsłon. No i wniosek taki, że mężczyźni nie czytają (to nam uświadomiło, że faktycznie w kolejce stały właściwie wyłącznie nastolatki). Kolega (kolega był ze stoiska obok) mówi, że ci pojedynczy mężczyźni to są ojcowie.
No i tak się dowiedziałyśmy o co chodzi. W domu jednak postanowiłyśmy sprawdzić, co to właściwie jest, co ona napisała, skąd ten szał - bo zupełnie poważnie NIGDY nie widziałam takiego zainteresowania książkami, nawet jak byłam kupować "Harry'ego Pottera i Zakon Feniksa" w dniu premiery. Przez cały ten czas nie poświęciłyśmy uwagi temu tajemniczemu stwierdzeniu "publikuje pod pseudonimem". No bo jaki może być pseudonim? Albo to to nazwisko, które było w programie Targów albo jakaś inna Anna Kowalska.
Otóż nie.
OTÓŻ NIE.
Ten pseudonim, który nie przeszedł panu Fabianowi przez usta to, uwaga,
PIZGACZ
![]() |
dowód, że tak było i nie zmyślam |
Brak komentarzy
Prześlij komentarz