wtorek, 19 grudnia 2023

10 książek, które mówią o mnie (prawie) wszystko

Na okoliczność otwarcia dostępu do Threads (taki twitter, tylko można shadowbanować ludzi w swoich komentarzach) pojawiło się - na tejże platformie - sporo różnego rodzaju łańcuszków, dzięki którym ludzie próbują się lepiej poznać. Faktem jest, że chociaż można sobie przenieść z Instagrama wszystkich swoich obserwowanych, to algorytm i tak pokazuje co mu się zamarzy - i czasem nawet są to rzeczy interesujące. A jak są nieinteresujące to je po prostu na bieżąco blokuję. Jednym z takich łańcuszków jest "10 książek, żeby mnie poznać" - czy jakoś tak, nie ma to właściwie znaczenia, jak postanowimy to nazwać. Grunt, że to właściwie niezły powód do refleksji, a koniec roku tak czy owak sprzyja takim podsumowującym przemyśleniom. I właściwie dziesięć książek to faktycznie na tyle dużo, żeby się o kimś czegoś dowiedzieć.  

Także cyk, oto moja lista. Kolejność taka, w jakiej przychodziły mi do głowy - interpretację tego faktu pozostawiam Wam. 


Herman Melville Moby Dick

Widzieliście kiedyś fanów Moby Dicka? Oni są (my jesteśmy) wszyscy walnięci. Serio, jest w tym jakaś gorączkowa, nerwowa ekscytacja, którą trudno wyrazić słowami, ale ostatecznie - czy da się opisać białego wieloryba? Melville był świrem i ta książka to potwierdza - fabuła? pretekstowa; wieloryby? liczne; konwencje literackie? połamane. I pamiętajcie, lepiej sypiać z uprzejmym kanibalem niż niegrzecznym chrześcijaninem. 

Jacek Dukaj Inne pieśni

Trudno nie wpisać na tę listę książki, o której już w trakcie czytania pomyślałam "Napiszę z tego pracę magisterską". A wybierałam się wtedy raczej na astronomię czy inną polibudę. Ostatecznie skończyłam na filologii polskiej i napisałam pracę magisterską o Innych pieśniach właśnie. Pod względem kreacji świata - i mam tu na myśli nie świat sam w sobie, jako prawa nim rządzące, ale sposób jego opisu i przekazywania informacji - powieść fantastyczna doskonała. 

K.W. Jetter Doktor Adder

K.W. Jetter popatrzył na fantastykę i powiedział sobie: gówno zdechło i zaczyna śmierdzieć. Po czym oznajmił to światu. To jest bardzo bezczelna książka z bardzo ważnym przesłaniem: fantastyka nie powinna mieć granic, konwencji, ograniczeń, zasad. To fantastyka. Wszystko wolno i wszystko jest możliwe. A jak nie wolno, to zrób to dwa razy. Ta książka, napisana tak dawno temu, uświadomiła mi, co tak bardzo przeszkadza mi w książkach, które czytam i co, można by rzec, odpowiada za mój nieustanny kryzys czytelniczy. A także sprawiła, że nigdy już nie spojrzę tak samo na kurę.  

Joseph Conrad Lord Jim

Odbiłam się od Conrada kilkukrotnie, po raz pierwszy od Jądra ciemności, potem od Szaleństwa Almayera. Jakie to było kurwa nudne. A potem przyszedł Dukaj cały na pomarańczowo ze swoim Sercem ciemności (nie mylić z opowiadaniem Serce mroku) - i zrozumiałam, ze tu chyba problemem są tłumaczenia a nie Conrad. Potwierdziła to moja (wciąż niedokończona... nawet nie wiem czemu, bo mi się podobało) lektura zbioru opowiadań Conrada w tłumaczeniu Magdy Heydel (Wydawnictwo Czarne). Dlatego, w końcu, skuszona jakimś opisem czy porównaniem, sięgnęłam po Lorda Jima w oryginale. Zaprawdę powiadam wam, idźcie tą drogą. Ta proza jest niesamowita. Mistrzostwo z jakim Conrad włada angielskim jest niezrównane. Jak boga kocham, jemu chyba nikt nie powiedział, że po angielsku nie pisze się tak pięknie. A sam Lord Jim, dobry Boże... Ile napięcia, piękna, ile mocy w niedopowiedzeniach, ile znajomości duszy ludzkiej i ile wspaniałej roboty konstrukcyjnej - to jest opowieść nocą przy fajeczce i zupełnie jak taka opowieść ta książka meandruje między wydarzeniami, wrażeniami, różnymi źródłami informacji. Ta rozmowa w nocy. To zakończenie. 

Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara

Nauczyłam się obcego języka, żeby przeczytać tę książkę w oryginale, co tu jeszcze mam powiedzieć? To chyba był mój pierwszy wielki literacki zachwyt (miałam ile lat 13?) i jakoś mi nie przeszło. 

Yoon Ha Lee Revenant Gun 

Trochę się wahałam, czy tę książkę tu wpisywać, bo nie mogę powiedzieć, żeby zmieniła moje życie tak bardzo jak pozostałe, ale jednocześnie, to jest dokładnie to, co chciałabym czytać. Szalone sf, pełne szalonych postaci i szalonych wydarzeń. Jeden chłop tu jest ćmą, czyli statkiem kosmicznym. A tak w ogóle to nie żyje. 

Grady Hendrix Sprzedaliśmy Dusze

Grady Hendrix nie ma pojęcia, że istnieję, a jednak napisał tę książkę specjalnie dla mnie (i innych takich jak ja). To jest książka o metalu, ale w szerszym rozumieniu to jest książka o tym, że coś może być w życiu ważne i może dawać siłę, żeby zrobić ten kolejny krok nawet jeśli samo w sobie nie jest zbyt mądre ani - pozornie? - zbyt głębokie. 

David Feintuch The Still/The King

Trochę oszustwo, bo to właściwie dwie książki, ale jedna nie może istnieć bez drugiej. Nie wiem, czy kiedykolwiek przeczytałam książkę, która bardziej mnie emocjonalnie sponiewierała, wliczając w to Fisherman's Hope tego samego autora. Mówiąc najprościej to jest opowieść o tym, że można kogoś kochać i robić dla niego wszystko, co najlepsze a jednocześnie być dokładnie tym, co ciągnie go na dno i nie pozwala mu się rozwinąć. 

Coś we mnie umarło, trzy mile za Fort. 

C.J. Cherryh Przybysz

Trochę się wahałam, którą książkę Cherryh wpisać na tę listę, bo że jakąś na pewno to było oczywiste od samego początku. Padło na Przybysza, ale mogłaby to być tak naprawdę chyba dowolna inne jej książka (poza Tree of Swords and Jewels, której nie zmęczyłam), bo chodzi tu o pewien rodzaj solidnej fantastyki z dużą ilością dyplomacji, rozważań nad językiem i naturą ludzką

Ian Tregillis Bitter Seeds

Nazistowscy x-meni na baterie vs angielscy magowie, yes please. Milkweed Tryptich to jest tak cholernie dobrze napisana seria, w której upuszczony przedmiot w pierwszym tomie ma kolosalne znaczenie dla tomu trzeciego, a wywołujący ból zębów koszmarny romans głównego bohatera jest tu tylko po to, żebyśmy dostali pyszniutki finisz. To jest powieść w której ktoś kradnie słoik, żeby czterdzieści lat później uciec z więzienia po drugiej stronie świata. 


Czego na tej liście zabrało? Kłamstw Locke'a Lamory Scotta Lyncha, Orphans of Chaos Johna C. Wrighta, Jirel of Joiry C.L. Moore. Zabrakło, bo 10 miejsc to bardzo mało, świat jest pełen gównianych książek, ale tych dobrych też się trochę znajdzie. 


Wnioski? 

Chyba takie, że lubię książki przełamujące wszelkie konwencje i zasady, zgłębiające ludzką psychikę i kompletnie niezainteresowane fabułą. A wszystkie powyższe bardzo polecam. 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia