wtorek, 5 grudnia 2023

[Rachunek za] Listopad 2023

Listopad, jak to listopad, przede wszystkim NaNo i mało czasu na cokolwiek innego. Tegoroczny był mniej intensywny niż zdążyłam przywyknąć bo niestety nie odbywały się kursy językowe w Krasjonarsku. Szkoda, ale co zrobić, podejrzewam, że Uniwersytet po prostu nie dostał w tym roku grantu. Z powodu wiadomych powodów. 

A NaNo, cóż... Jeszcze będzie o nim niżej. Dość powiedzieć, że w tym roku starałam się nie zginąć przy pisaniu powieści w miesiąc i nawet mi się to udało... chociaż cała organizacja jest jakoś nad przepaścią. 

W związku jednak z pisaniem powieści i ogólnym zmęczeniem materiału przeczytałam całą jedną książkę, obejrzałam parę filmów i spędziłam parę minut grając w grę.  


Książki

Przyczajona groza

Najnowszy ze zbiorów opowiadań Lovecrafta w tłumaczeniu Macieja Płazy, które publikuje Vesper. Kupiłam dość spontanicznie, bo te wydania są tanie (poniżej 30zł!) i przeczytałam z dużą przyjemnością. Pierwsze dwa opowiadania ("Przyczajona groza" i "Opuszczony dom") są takie sobie, szczególnie pierwsze można powiedzieć że trąci myszką, ale za to "Przypadek Charlesa Dextera Warda" jest absolutnie wspaniały. "Coś na progu" też świetne. 

Jedyne minusy to, cóż, rasistowskie i mizoginskie wysrywy są tu na naprawdę olimpijskim poziomie (ze 2-3, ale za to jakiego kalibru). A najlepsze jest to, że są kompletnie zbędne (w "Czymś na progu" można by je na upartego uznać za element fabuły ale też mogłoby tego nie być). Lovecraft albo czuł potrzebę powiedzenia tego, albo co gorsza (i pewnie tak było), nie widział w nich nic kontrowersyjnego. 

Tłumaczenia Płazy oczywiście świetne. 

Vesper lubi opatrywać książki posłowiami, mamy więc i tutaj posłowie. I ono jest znacznie dziwaczniejsze od tekstów, których dotyczy. Generalnie te Vesperowe dodatki są różnej jakości, ze wszystkich z którymi się zapoznałam jedno czy dwa były faktycznie interesujące (to w "Ruinach" jest lepsze od samych "Ruin", ale już to w "Terrorze" np. jest zbędne, bo poza potwierdzeniem, Simmons odrobił lekcje nic nie wnosi a jednak wypadałoby, biorąc pod uwagę że od czasu napisania powieści odnaleziono wrak Erebusa), ale to jest jakiś nowy poziom. Autor zaczyna od tego, że zebrane w zbiorze teksty opisują miejsca dobrze Lovecraftowi znane, by potem zacząć forsować rzekomo kontrowersyjną tezę jakoby Lovecraft bluznił przeciwko Bogu. I nie, nie przeszkadza mi, że ktoś zauważył takie oczywistości, że w tych zaklęciach i innym pieprzeniu znajdują się łacińskie, greckie, hebrajskie i Bóg (hehe) wie jakie jeszcze słowa na oznaczenie Boga, chociaż ich celowa bluźnierczość (w intencji autora a nie postaci opisanych w tekstach) może być przedmiotem debaty. Ja mam inne pytanie. KTO TO SĄ CI FANI LOVECRAFTA KTÓRYCH OBURZA PISANIE ŻE LOVECRAFT NIE CHODZIŁ DO SPOWIEDZI?! Bo nie, nie idzie o to, że ktoś religijny nie lubi Lovecrafta. Idzie o to, że fani Lovecrafta nie lubią jak mówić, że nie miał w portfelu zdjęcia JPII. Co? 


W kategorii książkowe wypada może wspomnieć o zakupach, bo nabyłam jesienne nowości Vespera (no bo czyje...) i PIWu (ponownie... Ci to już w ogóle, bo są przecież na legimi). Do kolekcji dołączyły 


Tajemnice Zamku Udolpho Ann Radcliffe  - Chyba próbowałam ją kiedyś czytać (lub inną książkę Radcliffe) i jakoś nie podeszło, ale to było chyba pod koniec liceum, a wiem, że gust mi się zmienił, więc... ŁADNE WYDANIE BYŁO PROSZĘ MNIE NIE OCENIAĆ

Flagi pokrył kurz William Faulkner - jakaś mam fazę na amerykańskich klasyków (trochę przez Melvilla pewnie ale głównie dlatego że sobie uświadomiłam że ich praktycznie nie znam), więc jak zobaczyłam, że tłumaczył Maciej Płaza, to nie mogłam się powstrzymać. Więc mam już dwóch Faulknerow w kolekcji, mam nadzieję że się polubimy xD


Czerwony Mars Kim Stanley Rombinson Tutaj też miałam zdaje się podejście, ale takie, które się skończyło po jednej czy dwóch stronach. Nie pamiętam dokładnie dlaczego, podejrzewam, że ledwo zaczęłam czytać, jakoś mnie nie porwało od pierwszego zdania a wpadło mi w ręce coś innego. Mam nadzieję, że okaże się chociaż w 1/3 tak niesamowita jak ta okładka (w realu wygląda jeszcze lepiej). 
To jest w ogóle przedstawicielka nowej serii wydawniczej Vespera, bo im nigdy nie jest dość ataków na mój portfel i teraz idą już nie tylko w horrory ale też w klasykę sf a nawet zupełnie nową fantastykę. >:(  

(swoją drogą to jakaś straszna kobyła, kiedy ja to przeczytam?) (tak, okładkę można zamówić jako plakat i jestem jełop, że tego nie zrobiłam, bo ta grafika jest wspaniała)

Inwazja porywaczy ciał Jack Finney Była w pakiecie jesiennych nowości, no to wzięłam (no i spójrzcie na tę okładkę). Klasyka, ale klasyka mi zupełnie nieznana, poza tytułem. Filmu też nie widziałam. 





Omnifagus Rafał Nawrocki Z tą książką wiązałam największe - choć kompletnie nieuzasadnione - nadzieje, bo to zbiorek opowiadań weird fiction o nie-Poznaniu. 
Już (piszę te słowa 5 grudnia) przeczytana, ale więcej na ten temat będzie w podsumowaniu grudnia. W każdym razie, no, ładna okładka i wyklejki. 






Filmy

Głos w nocy 

Promień światła

Delikatna sprawa 

Błotna piramida

Czyli kontynuuję przygodę z komisarzem Montalbano. Z wymienionych tytułów na konkretniejszy komentarz zasługują właściwie dwa. Promień światła, bo jest wyjątkowo marny oraz Delikatna sprawa, bo dla odmiany jest świetna. 

Nie wiem, co się stało scenariuszowi Promienia światła, ale nie było to nic dobrego. Rozpatrywane sprawy są absurdalne i rozumiem, że takie miały być, ale są zbyt idiotycznie poprowadzone. A do tego wchodzi jakaś nowa Livia (zmiana aktorki), która przez cały odcinek pokłada się tu i tam i marudzi, że ma depresję i złe przeczucia. I oczywiście na koniec dostajemy zwrot akcji taki że hej (ginie poboczna, ale emocjonalnie istotna postać) i to wszystko pada na ryjek tak spektakularnie, że zamiast dramatu dostajemy coś, na widok czego można się właściwie tylko z zażenowaniem roześmiać. Co więcej ta dramatyczna śmierć, którą dostajemy w ostatnich 3 minutach filmu ma dokładnie... zero konsekwencji. Po co o tym mówić, to niedobra jest. 

Delikatna sprawa to dla odmiany bardzo dobra rzecz. Mamy martwą kobietę i sytuację, w której wszyscy są podejrzani.  


Seriale:

Lepsi niż my

Czy ten serial daje radę? Otóż daje. Otóż jest fantastyczny, tak samo jak za pierwszym razem. No i Bars. 


Gry komputerowe 

Hollow Knight

Było na jakiejś promce, czy coś, to wzięłam. Nuży mnie ten klimat, ale jakoś się tam pyka. 


NaNoWriMo 2023

Można spokojnie uznać, że czasy pisarskiego święta są już za nami. W organizacji działo się źle już od paru lat (wiecie, że na nowej stronie wciąż nie ma maszynki do liczenia słów?), oficjalny polski region jak skisł w zeszłym roku, tak w tym jest równie toksycznie, HQ w kwestii żebractwa nie tylko nie zwalnia (choć wydawać by się mogło, że pod poradami, jak oddać im hajs, chociaż się żyje poniżej granicy ubóstwa to już nic nie ma) ale nawet nabiera rozpędu - w tym roku pośród nagród za napisanie 50000 słów w 30 dni znalazła się... możliwość kupienia jakiegoś szajsu z linków afiliacyjnych. Czy to wymaga komentarza? Może tylko powiem, że po tym, jak dostałam maila z życzeniami urodzinowymi, który zawierał propozycję, żebym w prezencie dla siebie oddała im pieniądze myślałam, że w tej kwestii już nic mnie nie zaskoczy. A tu proszę. 

Komentarza - choć może bardziej zasygnalizowania sytuacji - wymaga jednak to co się odjaniepawliło na forum. Tam już się źle działo od dwóch lat i wielkiej afery z MLami (wolontariuszami). Potem nastąpiła afera moderacyjna, która była tłuczona pałką użytkowniczej irytacji z pewną regularnością, ocierając się o różne poziomy absurdu - ogółem problemem był brak moderacji lub moderacja rażąco niekompetentna i użytkownicy na przemian skarżyli się na to co się dzieje i domagali się poprawy sytuacji ofiarując pomoc ze swojej strony; pomoc, która była odrzucana z obawy przed... wrogim przejęciem (I kid you not). Kałszkwał bulgotał aż się okazało, że problemem jest nie tylko zamykanie wątków, kasowanie wiadomości, wyrażanie takich czy innych poglądów (przez użytkowników) itd. itp. Otóż okazało się, że główna moderatorka forum dla nieletnich ma tak jakby... skłonności pedofilskie. I wchodzi w bardzo niestosowne interakcje z nieletnimi użytkownikami oraz przekierowuje ich na swoją stronę internetową pełną treści o charakterze seksualnym. Fajno nie? 

I wydawać by się mogło, że to już gorzej być nie może, że to jest potworna wtopa i problem o charakterze zwyczajnie kryminalnym (z tego co wiem FBI zajmuje się tą sprawą). ALE NIE. To byłoby za mało. Ponieważ HQ, powiadomione o sytuacji postanowiło ją zignorować (: Frustracja, irytacja i zwyczajna troska o coś, co stało się dla wielu osób stałym elementem życia sprawiły, że użytkownicy postanowili dać znać górze (nad HQ jest jeszcze rada nadzorcza). No i wyobraźcie sobie jak zareagowała sama góra jak zobaczyła ten syf i manianę. Rada zaczęła działać, ale siłą rzeczy na tym etapie musiała uciec się do środków drastycznych, tj. zamknięcia forum, potem uruchamiania tylko nielicznych jego elementów. 

Na tym etapie (5 grudnia) powstały już alternatywne forum i discord stworzone przez zbuntowanych użytkowników, ludzie się rozeszli a cała ta zabawa... nie wiem, wydaje mi się, że tu już nie ma co ratować (nie mam zbyt wielkich nadziei co do tego buntowniczego projektu, bo on jest trochę na zasadzie "socjalizm tak, wypaczenia nie", nie widzę, żeby miało tam dojść do jakichś bardzo drastycznych zmian w podejściu). Oczywiście sprawy o charakterze kryminalnym należy pociągnąć do końca, ale coś w trakcie tego całego zamieszania umarło. Pamiętam NaNo z roku 2010. Pisarskie święto, w którym najważniejsze było to, że jesteśmy pisarzami (nieważne skąd, jakimi, co piszemy i co myślimy o tym czy owym - nawet co myślimy o pisaniu) i razem robimy coś kompletnie kretyńskiego. To nie stało się z dnia na dzień, ale ostatecznie przeszliśmy od "Ludzie, pamiętajcie, żeby zjeść obiad, bo ja tak nawalam w klawiaturę, że nic nie jadłem o czwartku" do "DEJ MAM HORE NANO". I tam gdzieś w okolicach tego fiaska z nową stroną, z tymi próbami przerobienia NaNo na imprezę całoroczną (bo ludzie dają hajs tylko w listopadzie, a tak by mogli cały rok, prawda) - pisanie powieści w miesiąc bo to głupie i czemu nie upadło, zesrało się i zdechło. I teraz to truchło wybuchło jak martwy wieloryb, co za długo leżał na słońcu. 

Przez ostatnie parę lat liczyłam na to, że oni się opamiętają. Ale tu chyba już się nie da nic zrobić, trzeba to wszystko wysadzić w powietrze i zbudować na nowo. Nie za rok, myślę, za 3-4 lata. 


Plany na koniec roku

Klasycznie, rok się skończył zanim na dobre się zaczął. Na podsumowania jeszcze przyjdzie pora, tymczasem trzeba jak najlepiej wykorzystać ostatni miesiąc anno domini 2023 (niby to już długo tak, ale te daty wciąż wydają mi się jakieś kosmiczne). 

Chciałam ambitnie doczytać całe zbiory z Rozkopane Czyta, ale to raczej się nie uda. Nie mniej zaczęłam już "Biały zamek" Pamuka. Poza tym biorę udział we wspólnym czytaniu na Storygraphie - na inaugurację nowej funkcji czytamy "Cyrk nocy" Erin Morgenstern.

Poza tym jestem rozdarta co do tego, co robić potem. Z jednej strony kusi mnie cała ta nagromadzona klasyka, z drugiej mam pełno innych książek, mam fantastykę z Vespera, mam pełno rzeczy zassanych na legimi... no nie jest łatwo. Główny cel czytelniczy jest jednak taki, żeby przeczytać jak najwięcej. 

Poza tym muszę w końcu wrócić do niemieckiego i rosyjskiego, ale nie mogę się zmusić, za dobrze mi z tym, że wracam z pracy do domu i właściwie nie mam specjalnych obowiązków (750 słów tak zaraz po nano to się pisze błyskawicznie ;) ). 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia