niedziela, 12 maja 2024

[Rachunek za] Kwiecień 2024

W kwietniu działo się wiele. Tu święta, tu wyjazd, tu książka na klub i miesiąc zaraz się skończył, a dokonań jeśli chodzi o czytanie czy w ogóle zapoznawanie się z dziełami kultury jakoś nie wpadło zbyt wiele. 


Książki 

Przejście przez morze Czerwone 9/10

Co to była za lektura. Strumień świadomości osoby, która nie tylko przeżyła obóz koncentracyjny ale jeszcze w dodatku mentalnie z niego nie wyszła. Konfrontowane są tu dwie postawy, jedna która uparcie trzyma się starych dobrych czasów oraz ta, w której traumatyczne przeszłość całkowicie się odrzuca. Ponieważ znajdujemy się w głowie mocno zaburzonej bohaterki wpadamy co i rusz w sytuacje dziwaczne, niekomfortowe, wręcz przerażające. Obsesja bohaterki na tle współwięźniarki, jej zafiksowanie na tym, że czas obozu to był czas wspaniałej, czystej przyjaźni, jej niezdolność do funkcjonowania w powojennej rzeczywistości i niemożność pogodzenia wyobrażenia o Lucynie z tej Lucyny rzeczywistością tworzą narrację gęstą, niepokojącą, przez którą z trudem dostrzec można fakty, fakty, które są dla bohaterki niewygodne, a więc jest to tych faktów problem. 

Ta książka powinna znaleźć się na tych wszystkich listach "najbardziej niepokojących powieści", jest niesamowita, przerażająca, autentyczna. Nazywana jest "powieścią posttraumatyczną" i myślę, że to trafne. Bardzo polecam, chociaż to ciężka lektura zarówno pod względem tematu jak i stylu, bo narratorka mocno zmaga się z opisywaniem swoich przeżyć i chaotycznych myśli. Zdecydowanie sięgnę po coś jeszcze Romanowiczowej.   


The Pride of Chanur 8/10

Człowiek może wytrzymać parę lat bez czytania Cherryh, ale co to za życie? Kiedy wybierałam książkę na wyjazd na Sycylie jakoś tak naszło mnie na ten właśnie cykl. Wydania omnibusowe w paperbcku mają to ci siebie że są idealne na jakikolwiek wyjazd, bo raczej nikle są szanse że zabraknie książek a jednocześnie waga i rozmiar nie są jakieś przytłaczające. Poza tym z tego cyklu mam od lat do przeczytania (po raz pierwszy) ostatnią powieść (Chanur's Legacy). 

No i co mam powiedzieć? Cherryh to Cherryh. Dla nieznających tematu: śledzimy losy załogi statku handlowego The Pride of Chanur należącego do przedstawicielek rasy nazywanej hani, jednej z sześciu ras stowarzyszonych w Związku. Pewnego dnia na ich pokład wdziera się dziwne pozbawione futra stworzenie, które chyba jest inteligentne, ale poza tym nie wiadomo skąd się wzięło, czego chce i co z nim zrobić - poza tym że jeden wyjątkowo paskudny kif (a kif wszyscy są dość paskudni) rości sobie do niego prawo własności. Ani niewolnictwo ani też potencjalne implikacje odkrycia kolejnej rasy - A więc I rynku zbytu - nad którymi kontrolę mieliby kif wcale się kapitał Pride nie podoba. 

To dziwaczne stworzenie to oczywiście człowiek. Człowiek, któremu nie oddajemy narracji ani na sekundę. Którego zachowania są zrozumiałe dla czytelnika ale kompletnie niejasne dla bohaterek. W tym właśnie uwidacznia się największy talent Cherryh - kreowanie nie-ludzkich kultur i patrzenie na ludzkość z zewnętrznej perspektywy. 

The Pride to dość krótka książka, zwarta, napakowana akcją. Z tego co pamiętam kolejne tomy były jeszcze lepsze. Polecam. 

(Z oceną książek Cherryh zawsze mam problem tego rodzaju, że one są po prostu zbyt porządne. Wszystko tu działa, wszystko jest przemyślane, wszystko funkcjonuje - jest w tym jakaś lekkość wielkiego talentu, która sprawia, że rzeczy wybitne zamiast oszałamiać wydają się takie... zwyczajne. Oczywiście, że wszystko jest tu konsekwentnie przemyślane, oczywiście, że obcy mają sposoby myślenia spójne a jednak wymykające się ludzkiemu pojmowaniu, oczywiście, że co do słowa i co do konstrukcji gramatycznej wszystko to tworzy spójną całość. Oczywiście. A pokażcie mi innego pisarza, który pisze tak doskonale.)


Poza tym czytałam - I wciąż czytam - "Imperium ciszy" Ruocchio. Jest to niewątpliwie znacznie gorszy tekst niż te dwa powyżej, dość taka naiwna dziecinna pisanina. Taka której szukałabym raczej na forum młodych pisarzy niż opublikowana, niemniej coś w tym jest, jakoś mnie wciągnęło, choć uwag mam wiele od swiatotwórstwa (tak silna tradycja starożytna chociażby niespecjalnie trzyma się kupy) po absurdalne dziecinność bohatera (chłop niby po dwudzieste a zachowuje się jak piętnastolatek) po kompletne absurdy w rodzaju zapakowania dwóch tuńczyków do reklamówki. Będę to kończyła, ale inne książki mają priorytet (na klub, poręczniejszy format). 


Seriale 

Shogun 9/10

Nie będę oryginalna i powiem że to dobry serial jest. Kto nie widział, niech się zainteresuje, bo warto. Udawanie że angielski jest portugalskim to właściwie jedyny wyraźny minus. Nie podobał mi się też przesadnie główny bohater, ale to może być bardziej kwestia gustu niż wada jako taka. Poza tym jednak jest wspaniale. Aktorsko wypada to świetnie, szczególnie Toranaga i Yabushige. Faktem pozostaję też że obaj mieli z czym pracować. Do tego świetne kostiumy. No serial gituwa, oglądajcie. 


Sycylia 

Wróciłam, jak mogłabym nie wrócić? I to dosłownie wróciłam, bo na ten sam nocleg w centrum Katanii. Poza tym miastem odwiedziłam jeszcze Ragusę, Mesynę, Aci Castello, Aci Reale, Syrakuzy i Palermo. Tak, te miejsca nie są koło siebie (poza Katanią, Aci Castello i Aci Reale), więc znowu było tour de pobudka nad ranem i autobus międzymiastowy. Przez te 9 (no, 7, bo po 1 dniu na loty) ze średnią 20 km dziennie wyszedł z tego prawdziwy urlop, tj. teraz trzeba odpocząć po tym wypoczynku.

Wyjazd ten upewnił mnie w przekonaniu, że kocham Sycylie. I Normanów. Normanowie byli zajebiści. 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia