Majówkę spędziłam w Lizbonie, co bardzo wszystkim polecam. Wspaniale wyczilowane miasto, pięknie tam jest a muzea to mi z ręki jadły. Mimo wyjazdu miesiąc rozpoczęłam z przytupem, żeby ostatecznie niewiele z tego wynikło. Przeczytałam zresztą więcej niż tu widać, tylko czytałam rzeczy nieopublikowane...
Książki
Sztuka pisania i czytania w Babilonie
Mam mieszane odczucia co do tej książki. Temat jest ciekawy, w kompetencje autora nie wątpię. Problem jednak w tym, że jest to książka z natury swojej polemiczna i ja nie do końca wiem, z czym ten chłop polemizuje. Konkretne informacje pojawiają się tu mimochodem, argumenty są sygnalizowane i szybko zbijane. To nie jest książka o czytaniu i pisaniu w Babilonie tylko o tym, gdzie naukowe status quo się w kwestii pisania i czytania myli.
Temat jest bardzo ciekawy, ale nie wiem, czy polecam.
Precursor
Czwarty tom przybysza i jednocześnie początek mojej ulubionej trylogii. Tutaj naprawdę się dzieje. Matka Brena odwala numery, Barb odwala numery, Tobiemu rozpada się życie, Bren ma power tripa, bo od tego, o co się wykłuci z kapitanami zależą losy świata, pojawia się kapitan Sabin... to jest ten moment, w którym seria "Przybysz" naprawdę wskakuje na swoje tory. Są kosmosy, negocjacje, polityka, handel, doskonałe postacie i herbata. Jednocześnie przypominam, że jest to też moment, w którym MAG postanowił przerwać wydawanie serii*, za co jestem mu ostatecznie wdzięczna, bo inaczej pewnie nigdy nie zabrałabym się porządnie za czytanie po angielsku xD "Defender" (tom 5) nie był może pierwszą książką po angielsku jaką przeczytałam, ale pierwszą, która mnie tak wciągnęła, że już nie było odwrotu.
*tam ogółem chyba były jakieś problemy z prawami autorskimi, w sensie każdy tom miał ktoś inny i jakoś się nie udało dogadać, czy coś, nie pamiętam dokładnie, mogę się kompletnie mylić
Хитрости Локка Ламоры
To jest rzecz, której nie skończyłam i myślę, że dużo jeszcze wody upłynie zanim skończę, ale zabrałam się wreszcie za czytanie "Kłamstw Locke'a Lamory" po rosyjsku. Czytam w tym języku zaledwie 3 razy wolniej niż po polsku, więc to jeden z powodów, dla których moje czytelnicze osiągnięcia w tym miesiącu wołają o pomstę do nieba. Niemniej jestem zadowolona, bo chyba wreszcie znalazłam coś, co wciągnie mnie na tyle, żeby to żółwie tempo mnie nie zniechęciło.
A sama Camorra, jak to Camorra, zachwycająca od samego początku. Kocham tę książkę teraz, jak kochałam ją dobre 15 lat temu, kiedy czytałam ją po raz pierwszy i wszystkie te razy w międzyczasie, kiedy czytałam ją ponownie. To trzeci język w jakim ją czytam, nic więcej nie powiem.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz